Pierwszy sen Piotrusia
Pamiętam promyczek lśniący, pogodny.
Wielkie sprawy świata poza nami trwały,
Małe sobie znanym torem przepływały.
Promyk prószył światłem tak zalotnie,
Aż zbudził inny, śpiący tuż obok mnie.
Tata, a sen taki był, sen tata w głowie.
Ale jaki skarbie? Może Piotruś powie?
Było niebo i takie chmury, z tych chmur
Nagle smok wypłynął, pofrunął do góry.
A potem chmura już tak biała nie była,
Lecz głowa Michasia nagle się zjawiła.
I potem widziałem? Tak, czy się dowiem?
Chmurka po niebie sama sobie płynie, i
Tata! A tata sen powie? Synku, powiem.
A nawet napiszę, co niniejszym czynię:
Nad pustką błękitu piętrzyły się chmury.
Jakiś geniusz pędzlem wydzielił kontury.
Między nimi nici białym szronem tkane,
Rozwijały cicho ptaki srebrne, blaszane.
Nieboskłon, który się nikomu nie kłaniał
Rozpraszał chmury w krople i rozganiał.
Chmury w krople się zmieniając, znikały,
A kwiaty i spękane wargi ludzkie czekały.
Sam sobie czasem zadaję pytanie, jeśli
Kiedyś promyczek zabłyśnie na ścianie
I twój sen synku ja albo ktoś opowie, to
Czy zaśni ten sen nocą w swojej głowie?