Afrodyta antyUrania
Pośród grodu róż fenickich
Leży piękna sui iuris
Znana z czynów niestoickich
Rozmawiały z nią Charyty
Plotąc wieńce zeń mirtowe
Prezentując swe zaszczyty
Jako panny Bachusowe
Jednak znudzone serce
Zgniłe od ran Erosowych
Tonęło w własnej męce
Myśląc o ofiarach nowych
Już Algos ją kołysał
Odbierał z rąk Harmonii
Wieczne życie spisał
Jako bytność w agonii
Na co komu są te dary
Wieczne śmiechy wieczne smutki
Te mojr stare kary
Złych czynów wieczyste skutki
A możliwości wiele
Skraca tylko już myślenie
Iż nikłe czyny w dziele
Kiedyś sercem w problemie
Przez te myśli ona boska
Zapadła w sen niewieczny
A zagościła troska
Jakby osąd ostateczny