Stragany ( Dość dokładne wspomnienie pewnego Krakowskiego bazaru)
Dla każdej dziewuszki!"
Dobiega z cienia
Doniosły głos Henia.
Pośród straganów w samo południe,
Gwarnie i szumnie, przekupnie, tłumnie.
Nerwowo się usta o ceny pytają,
I wszyscy swe plony zachwalają.
Zuzanna pomiędzy straganami,
Z wielkimi stała melonami.
Wpatrywał się w nie Jan - meloman,
"Czy naturalne?" Spytał zaś Roman.
Z bielutkiej budki lodziarka Kasia,
Obietnicami mamiła Jasia.
"Masz kilka złotych?", "Nie masz?... Szkoda,
Właśnie ci miałam zrobić loda..."
Wąsiasty Jurek słynął zaś z tego,
że jeśli o ogórka, kolego
Pytasz, to idź że prosto do Jurka,
On we wsi ma największego ogórka.
Rzeźnik rżnie na zapleczu świnkę,
Trzymając w napięciu panią Justynkę.
Bowiem od kilku miesięcy, po cichu,
Justynka kocha się w rzeźniku.
Zaś pedantyczni; Tośka z Idkiem,
Złożyli ziemniaczki w piramidkę.
Wielką marchewkę, a obok śliweczki,
Zaparzył się Idek na wiejskie dzieweczki...
Zygmunt, ten studencina z PAN-u,
Podobno świerszczyki - spod straganu -
Sprzedaje i nawet udziela lekcje,
A w domu ma świerszczy całą kolekcjĘ.
I łechcą odgłosy me ucho mile;
że "Kur wa-ży tyle, a nie tyle...",
że "Kur wie-le więcej je niż kura...",
że "Kur wo-li żyto, że wszystko bzdura...".
Kwiatuszki, kwiatuszki,
Spódniczki, fartuszki...
Pod słomkowymi kapeluszami,
Uśmiechy pomiędzy straganami...