Internauta
Trwa
przed ekranem,
zawieszony na krześle,
między Niebem a Piekłem,
jak podrobiony Szymon Słupnik,
do którego nie trafi
żaden pielgrzym.
Przeżuwa
informacyjną pulpę,
a umysł przysypia,
jak stary playboy, który zapomniał
o zastrzyku testosteronu.
Trwa,
śmiertelny, jak wszyscy,
razem z miliardami
braci i sióstr
podłączonych do zimnego
krwiobiegu bajtów.
Dobrze mu tu,
skurczonemu w kolorowym punkcie
na Ramieniu Oriona,
pędzącemu bez opamiętania
z kosmiczną szybkością
bez wiatru na twarzy,
ale za to z uciekającymi
widokami.
Bezpieczny
jak duch, co zapomniał ciała,
bez dotyku,
bez oddechu, bez czułości,
z palcami uwięzionymi w klawiszach,
jak w małych zapadniach
do plastikowej otchłani…