Tuż obok…
Obok kogo siedzicie? Może obok Śmierci.
„Blues” W. H. Auden
Ileż to razy przechodziłem
spokojny przez bramy
piekieł, szpitali i cmentarzy.
Z tymi, co jeszcze tu byli,
rozmawiałem o tych,
co znikali.
Głos i owszem,
ściszałem. Niech was to jednak
nie zmyli, nie jest dobrze
wyróżniać się wśród bliźnich,
zwłaszcza na pogrzebach.
Nie myślcie,
że nie cierpiałem,
albo nie miałem współczucia,
dla tych co odchodzą
nieco szybciej
ode mnie.
Rozpacz innych
wydawała mi się jednak
mocno przesadzona
w stosunku do codziennej
rozpaczy spacerowania
nad prywatnymi
otchłaniami.
Po powrocie
otwierałem książkę,
nalewałem whisky
i włączałem Mozarta,
wiedząc wszakże,
że piękno nie uleczy
ani cierpienia żyjących
ani pustych miejsc
po tych,
których nie ma.