Lubię, gdy...
świt zagląda do środka przez przymknięte powieki,
bladoróżowy płomień spływa z chmur, obiecując
nowy róg obfitości. Lubię z każdym oddechem,
biciem serca, spojrzeniem, wodą wilżącą usta
czuć budzącą się radość otuloną wdzięcznością,
przypływ sił, uskrzydlenie, zachwyt w każdej sekundzie
i dziecięcą ciekawość tego co tuż za progiem.
Lubię być w tu i teraz, patrzeć głębiej, smakować
spowszedniałą codzienność, odkrywając raz jeszcze
wszystko co zapomniane w zabieganym chaosie,
dostrzec cud w zwyczajności i nie pragnąć nic więcej.