ᗯᗩGᗩᗷᑌᑎᗪᗩ
jakby ich nigdy nie miało być.
Zostałam sama,
sierota świata.
Czas pędzi,
choć nikt już go nie pośpiesza.
Codziennie patrzę,
jak noc strąca gwiazdy,
aż nie zostanie ani jedna
(Kiedyś płonął ogień,
teraz lód pożera ciepło)
Strzeżcie się bezpieczeństwa
i jego więzów,
nikt nie jest wolny podczas zamieci.
Zostaliśmy wzniesieni,
by upaść
Słońce wstaje,
cięższe,
obrzmiałe od śmierci,
zupełnie tak, jak mówili.
Czerwone olbrzymie oko,
patrzące beznamiętnie,
na zgliszcza.
Obiecano nam morze,
a potem utopiono nas w kałuży.
Ptaki gniazdują w katedrach,
a ich śpiew wychwala Boga,
o którym zapomniano.
Czasami na ulicy,
dostrzegam kojoty,
ale one nie szukają mnie,
ich ofiary nie noszą noży.
Gdy nie mogę zasnąć,
zadaję pytania pustce.
Gdzie wszyscy odeszli?
Dlaczego o mnie zapomnieli?