Z życia kobiety
szeroko ziewnęła,
nawykowo przeczesała włosy
a następnie, powoli
zamordowała swoje życie.
Życie wierzgało i kwiczało,
jak niedorżnięte prosię,
by po chwili pokazać
swój biały, niewinny brzuch.
Potem przez czterdzieści lat
chodziła do pracy, robiła zakupy,
gotowała, sprzątała, szyła,
składała podania do urzędów,
usługiwała jemu oraz im.
Życie leżało w komodzie
i śmierdziało bagnem.
Przechodząc obok, udawała,
że nic nie czuje.