Dualizm pod nosem
Dwa wąsy rosły w cieniu nad ustami,
jeden był szorstki, drugi – giętki z rana.
Oba dążyły, aby pod gestami
ukryć twarz męską, bo była dość znana.
Lewy wąs krzyknął: „Patrzcie – ja, to siła!”
Prawy wyszeptał: „Mnie kusi liryka.”
Nad okiem brew się srogo unosiła,
głowa dymiła jak u polityka.
Wąs pierwszy – znakiem drwiny i ironii,
drugi – zachwycał melancholii tonem.
Tym razem w zgodzie, w braterskiej harmonii,
w jednej orkiestrze, jak bas z barytonem.
Ponad wąsami jaśniał nos poety,
z milczeniem mędrca i z dumą atlety.