spowiedź
od dziś będę ci pokutą
odmawianą jak modlitwa
słodkich wersów polityką
w której cisza dławi usta
i na język spływa śliną
którą połkniesz od niechcenia
jak sny gorzkie aby minąć
strony w których zło odmienia
stan modlitwy w wersy zbrodni
tak natrętnej jak milczenie
pióra którym siła rządzi
obiecując wybawienie
tam gdzie jesteś mi pokutą
jak modlitwa odmawianą
gorzkich wersów polityką
i codzienną mszą poranną
.
nie mów mi że noc się kończy
gdy powieki mam zamknięte
by się we śnie snem uroczyć
i rozgrzeszać w gwiezdnym pięknie
nie mów że poranek wraca
a pan księżyc da znów dyla
bo ja pragnę się zatracać
z wiatrem lecieć jak motyle
kolorowe duchy światła
których krótkie życie cieszy
bardziej niż przedsionek diabła
i pozwala pięknem grzeszyć
tak niezwykłym jak poczucie
że się ciągle kocham w tobie
mimo że się czasem gubię
wracam tak jak iskra w ogień
więc mi nie mów że się kończy
to co nocą się zaczęło
kiedy księżyc nas uroczył
i podpisał z nami dzieło
o miłości nieskończonej
żadną miarą ni potęgą
tam gdzie wiara jest nam domem
nawet szarość tworzy piękno
.