rosa-rium
śpiewem wiatru snów kolorem
więc wychodzę poza ramy
ścian co pieklą pierwowzorem
wszystkich słów i gestów wiernych
tej naturze co mnie dusi
chciwa róży i jej cierni
niedościgłą dalą kusi
cóż zostało mi prócz pióra
i tych strof co choć nielotne
pragną pędzić w marzeń chmury
z różą która więdnie w oknie
a za oknem wiatr oddycha
obiecując deszcz majowy
w którym róża ciernie odda
w cichy wieczór jaśminowy
temu co jej rosą będzie
nanizanym srebrem w wersy
z których miłość się uprzędzie
najpiękniejszym spośród wierszy
.
to co w nas jest nieskończone
to tęsknota za nieznanym
i nęcącym horyzontem
tych podskórnych wiecznych pragnień
które są na wietrzność dane
by ulecieć w obce kraje
tam gdzie się zaplotą razem
by zakwitnąć zielnym majem
i odurzyć wszystkie zmysły
wonią fiołka barwą róży
odlatując w błękit czysty
tam gdzie czeka cel podróży
z tym co w nas jest nieskończone
za nieznanym jest tęsknotą
wciąż nęcącym horyzontem
i najczystszą słów pieszczotą
.
bałwochwalę na okrągło
w koło maciej i z przesiadką
twoich wersów lekką ciągłość
choć przypadłość to dość rzadka
by się tak unosić w chmurach
kiedy ziemska grawitacja
twarz wystawia zbyt ponurą
i porywa mnie znienacka
by się bałwochwalić w tobie
jakby to był ten raz pierwszy
kiedy mnie rzuciłaś w ogień
miłowania twoich wierszy
.
i serca emocje niebieskie burze
do tańca miłości co tobie się śni
a ja pod oknem sięgam po różę
srebrzyste ciernie w sercu tkwią
róży co pachnieć dla mnie miała
bo płatki róży żywią się krwią
serca które tak łatwo mi zabrała'