czułość
rumieńcem płoni z nadmiaru szczęścia
aż pojaśniała noc trochę głucha
i rozgwieździła ponury pejzaż
dotknij mnie proszę wszak to nie boli
a choćby nawet to dotknij proszę
niechaj się szczęście dreszczami płoży
niech się rozlewa w liryczne wiersze
takie świetliste jak uśmiech luny
co zakochana w naszej rozmowie
otwiera oczy srebrem zdumione
jak może kochać człowieka człowiek
.
kiedy porzucasz mnie na brzegu
taką niewinnie uzbrojoną
próbuję zebrać cząstki siebie
i znaleźć drogę w pełnię ramion
bo w nich jest siła sennych wzlotów
ponad przestrzenią nocnych zdarzeń
które się łaszą tak jak koty
i pazurami drą witraże
co rozpostarte na dwóch brzegach
cicho wpływają w nurt wezbrany
toczą się wartko bez pośpiechu
płyną do głębi naszych ramion
. ziemia jest ogrodem myśli, przetworzonych na dzieło
człowieka, uniwersalnego drapieżcy
własnych pragnień .