'nie dzieli nas nic'
i tych wersów dziwolągi
smutek dawno by mnie sprószył
rozsypując w zieleń łąki
tam gdzie strofy kwitną makiem
a motyle tańczą disco
w wierszach które nic nie znaczą
choć próbują wciąż być blisko
kałamarza w którym magia
ma moc bycia kwintesencją
prozy która życiem smaga
pogrążając w noc bezsenną
w wysrebrzone tło nadziei
że w inkauście przyszłość mieszka
tam gdzie nic nas już nie dzieli
i nieważna cała reszta
.
gdy nadchodzi nocna pora
usypiając moje miasto
księżycowe łapię pióro
w wersach zanim gwiazdy zgasną
wciąż próbuję wniknąć w mury
tych co za dnia umierają
w niekończących się strukturach
życia które nie jest rajem
bo choć słowo nie otuli
to pocieszyć może oczy
i powiekom ulżyć w bólu
kiedy noc się świtem kończy
w moim mieście staję nago
otrząsając z piór ramiona
w których magię mieszam z prawdą
by móc dzień za dniem pokonać
.
nocą cię wołam gwiazdo poranna
bądź przewodniczką po snów koszmarze
w których upadam jak myśl bezwładna
zgubiona w drodze do rajskich marzeń
weź mnie w ramiona ukołysz lekko
na łożu nieba ścielonym nocą
bądź najjaśniejszą snów moich mekką
daj łzy srebrzyste zmęczonym oczom
ja z nich ułożę ornament ciszy
wplecionej w pościel koszmarów sennych
gwiazdo poranna wiem że mnie słyszysz
pośród miliona myśli natrętnych
wołam cię nocą podziwiam świtem
jakby raz pierwszy i wciąż od nowa
gdzieś w snach pomiędzy życiem a byciem
kimś kto zakochał się w prostych słowach
.