Zaduma
I patrząc w swoje odbicie pomyślę o tym, jaka to była strata
Czy miałem dobre życie, zastanowię się w pierwszej kolejności
Czy miałem wystarczająco odwagi, dość subtelności
Wtem błysk świadomości, przed oczami obrazy
Wszystkie piękne momenty, absolutnie bez skazy
Cudowne życie, od narodzin po kres żywota
Punkt kulminacyjny - do istoty się tuli istota
Moment otrzeźwienia przychodzi prędko, wraz z podmuchem wiatru
Tak miało kiedyś być, przypominam sobie moment bolesnego upadku
Wszystkie złe chwile, niewykorzystane szanse, zwątpienia epizody
Zamykam się więc znów w sobie i kieruje wzrok ku tafli wody
Lecz woda milczy, cicha i chłodna jak grudniowy poranek
A czas, choć mija, nie wraca, to nasz ostatni przystanek
Wciąż siedzę tu, chociaż z sercem pełnym pytań, smutku
I wciąż szukam odpowiedzi, do końca, do skutku.