Cynowe gody, czyli lew nie wytrzymał
Niedawno pan Gazela z panią Gazelową
Obchodzili rocznicę małżeństwa - cynową.
Żyli dziesięć lat razem. Czy mi uwierzycie?
Dla gazeli to znaczy niemal całe życie!
Zrobiono wielką fetę, by ogłosić światu,
Jak wielkie dokonania były jubilatów.
Mówiąc krótko: Przez lata, które byli razem
Małżonkowie spłodzili siedemnaście gazel,
A ile im to wnuków i prawnuków dało?
Wielkie stado z potomków by się uzbierało.
Bez władz takiego święta urządzić się nie da.
Król lew przyznał Gazelom bardzo piękny medal
(Nawet dwa - dla Gazeli i dla Gazelowej),
By ich sławić - wygłosić raczył długą mowę,
Po części oficjalnej został na kolacji.
Podjęto go świeżymi pędami akacji.
Lew akacji nie jada, więc nie myśląc wiele
Spośród wielu potomków - zjadł jakąś gazelę.
Lecz choć się na bankiecie zachował okropnie,
Nie mam zamiaru jego potępić pochopnie.
Mnie też drodzy panowie oraz miłe panie
Na kolację prosili raz wegetarianie.
Chociaż stół zastawiony był, kochani moi,
Człowiek nie miał czym głodu swego zaspokoić,
I do dzisiaj pamiętam najgorętsze z marzeń:
Półmisek, na nim prosto z pieca - gospodarze.
.