Z nawyku...
Kiedyś to byłem staruch, mówię wam.
Nie wyszedłem do baru, bo z kim? Sam?
Wstręt budziło me ciało - taki chłam.
No i ciągle bolało tu i tam.
Kłopotów nie robiłem ludziom, gdyż
Cichutki wtedy byłem jak ta mysz.
Miałem siedem krzyżyków (lepsze, niż
Na małym cmentarzyku jeden krzyż).
Dzisiaj pytam sam siebie: Is that you?
Obudziłem się w niebie z złego snu.
Lat mam tylko trzydzieści (choć do stu),
Bo poznałem nareszcie Alę U.
Co za dziwne w facecie siły śpią,
Że iść pragnie po świecie tylko z nią.
Wiem. Innemu da Ala rękę swą,
Lecz się człowiek rozpala samą grą.
.