Jak Polak z Polakiem
Ze smutkiem czasy wspominać wypada,
Gdyśmy cieszyli się rozsądkiem takim,
Że każdy z każdym umiał się dogadać:
Biały, czerwony... jak Polak z Polakiem.
Rosła nam Polska - nasze wspólne dzieło
I były przed nią sukcesy wspaniałe...
Od tego czasu pół życia minęło
(Dla nieco młodszych nawet życie całe).
Dzisiaj nadeszła bolesna godzina,
Gdy coś od siebie pragnie nas odgrodzić,
Gdy na Polaka Polak wciąż przeklina,
Gdy mu wymyśla, że zdrajca, że złodziej.
Gdzie spojrzeć - wszędzie kit nam w uszy kładą,
Szczekają, wyją z wielką zaciętością.
Porozumienie nazywają zdradą,
Bój bez pardonu - najwyższą wartością.
Nie wiem, czy widzieć w tym rękę obcego,
Czy ta zaciekłość jest głupoty znakiem,
Choć nikt dokładnie nie powie dlaczego
Wciąż się szarpiemy - jak Polak z Polakiem.
Jedność, co kiedyś była dla nas święta,
Dziś doczekała się kresu, rozbicia,
Lecz ja nie bluźnię, bo ciągle pamiętam
Ten najpiękniejszy czerwiec mego życia.
.