Totolotek
tak za nim wołali
gdy na wysłużonej Ukrainie*
co sobotę pędził dziesięć kilometrów
wytypować szóstkę
która tym razem na dobre
odmienić miała parszywy los
w skupieniu z wypiekami na twarzy
kreślił krzyżyki
podobne do tego który
już dawno postawili na nim najbliżsi
dużo pił
nie potrafił znieść zapachu
obozowych wspomnień
w chwilach otrzeźwienia
łapał za węgiel
i szkicował białe konie
pędzące ku wolności
grywał na skrzypcach
i harmonijce choć nikt
go nie nauczył
i płakał
za często jak na mężczyznę
tak mi się wtedy
zdawało