(Bez)litośnie
Czasem piszę, ale ciężko zwać to wierszem.
Wiersze tworzył dla przykładu taki Leśmian,
czy tam Miłosz, Staff, Baczyński tudzież Herbert.
Ja tu sobie czasem skrobię albo bazgrzę
jak ta kura, co się nudzi, gdy domowa.
Mam pazury nieprzycięte i opacznie
pcham się w rosół, bo nie umiem się zachować.
Pan nie myśli, że się żalę – ja oznajmiam,
że się nie dam ugotować ni oskubać.
Nawet jeśli moje pióra trawi banał,
ja się na pniu nie położę!- Choć żem chuda.
Mi jest Nobel niepotrzebny ani Nike.
Nie mam chrapki na uznanie u koguta.
Mnie wystarczy zwykłe oko, z celownikiem
ustawionym na spotkanie. Nie Katiusza.
Ja się z tego nie wygrzebię. Nie ma mowy.
Pan mnie musi znieść, bo nie ma wszak przepisów,
które kurze zabraniają dziób otworzyć.
Choć do orła nie ma startu. Pan się zlituj!