Bezsenna noc
Przeżuwam życie powoli.
Oby wystarczyło mi czasu na deser.
Każda chwila chrzęści w zębach
jak ziarnisty, czarny pieprz
i pachnie czekoladą.
Myśli skotłowały poduszkę.
Nic z nimi nie zrobię.
Przekładam je z dłoni do dłoni,
licząc bezsenne godziny.
Ty śpisz jak dziecko.
Budzik patrzy na mnie
fosforyzującym cyferblatem,
Stękając niemiłosiernie
na każdym wskazówki zakręcie.
Opleciona Twymi ramionami,
mogłabym skonać z braku powietrza.
Jednak to nie oddechu mi brak.
Cierpię na brak słów,
cisza zapycha mi oczy
i usta tak szczelnie,
że boję się zasnąć.