Zatrzaśnięte drzwi
zmatowiałych dni
sfrustrowanych potrzeb
zatrzaśniętych drzwi
upiornie wygłodniałych
dwulicowych szuj
które cichcem skalały
szacunek twój
rozdeptały uczciwość
uśmierciły hojność
wyrachowanie autoryzując
jako pochlebną zdolność
powołane do życia
zupełnie z niczego
zdecydowanie usiłują
dokonać wielkiego
to nie wróży nic dobrego
zrzuć kajdany
przyjętych obyczajów
obal machinę nawyków
ceremoniałów
odprawy dokonaj
wizerunkowi żałosnemu
stwórz świat indywidualny
taki własny prywatny
nie odosobniony i smutny,
a sobie przyjazny
odsłoń bliskim
ukrywane wspaniałości
pozostałej reszcie
okaż tolerancję
i iskrę wyrozumiałości