Fakty...
pustym echem odbitym od ścian,
kredową kreską na starej tablicy,
niezapowiadającą żadnych zmian.
Dziwnym trafem trwam jeszcze w tym świecie,
gubiąc po drodze resztki godności.
Może gdybyś został, bracie tu - przy mnie przecież -
tchnąłbyś w mój bezsens okruch wartości.
Domniemane plany i zamiary
spuszczam w kanał marności i banialuk.
Mój byt to obszar ciągłej wichury i kary,
złości, fikcyjnych przyjaciół, malejących uczuć.
Dziś żal jest moim bratem, samotność siostrą,
wśród salw debiutu, co brzmi uroczyście.
Marsz żałobny zdaje się rzeczą prostą,
gdy tyle spraw ważniejszych wiruje zbyt blisko.
