Pod kasztanami
Leżą w szeregu, przez ciebie wybrani
Między nimi, spoczywa mój rodzony brat
Miał niewiele ponad trzydzieści lat
Przyszedłeś ukradkiem ciemną nocą
Ostatni dech odbierając swą mocą
Przekreśliłeś ścieżki życia, cele i pragnienia
Krzyk, płacz, lament, nikt jednak nie miał nic do powiedzenia
Zostawiłeś martwe ciało, obiecawszy duszy
Żywot wieczny u boku twego bez cierpień, bólu, katuszy
Otuliłeś ramieniem, otoczyłeś wsparciem
Chcę wierzyć nieustannie, chcę w to wierzyć uparcie
Tam pod kasztanami leży martwe ciało
Chcę wierzyć jako duszy Jego wszystek się udało.