Pycha II
Ja przetrwałam śnieżyce, nawałnice, burze,
Przetrwałam huragany i zimę stulecia,
A twój powab zapachu, nektaru i kwiecia
(Mówię to nie złośliwie, lecz ze szczerą troską)
Nie przetrwa dwóch dni błota, wichru ni przymrozków.
Cenne wprawdzie jest piękno, kolorów wspaniałość,
Lecz liczy się naprawdę – solidność i trwałość.
Słuchała tego róża, wzruszając płatkami.
I odrzekła: Sąsiadko, mówiąc między nami
To rozmaicie bywa w życiu naszym ziemskim,
Niezbadane są bowiem wyroki niebieskie.
I przyszła nawałnica, uderzył huragan,
Z nieba spadł deszczu kocioł, gradu pełny sagan.
Rankiem dnia następnego, róża oraz jodła,
Które burza pospołu ku ziemi przygniotła,
Leżały razem w strzępach, smutno i żałośnie,
Tak to czasami bywa o karpackiej wiośnie,
Ale przestrzec tu muszę zuchów oraz śmiałków,
Że na całej planecie tak bywa – pyszałkom…