Prawie Budda
a to leżę, a to siedzę sobie,
mogłabym doznać oświecenia -
osiągnąć nirvanę tak od niechcenia.
Z odwiecznej mądrości źródła zażyć,
zostać Buddą... i nawet nie zauważyć.
Lecz zaraz myślę - eh, nie dam rady.
Choć umysł mam przedni i nie od parady,
to skrywa w sobie rozmaite wady,
jest trochę mściwy, też skory do zwady.
Prawda taka, że wiem, czyja to wina,
a umysł bystry krzywd nie zapomina.
Zobaczysz ty - przy najbliższej okazji,
nie spodziewaj się łotrze po mnie kurtuazji.