Dziwne spotkanie z kopciuszkiem
Siedziałam pod moim ulubionym drzewem tuż obok domu.
Po chwili nad moją głową załopotały skrzydła niewielkiego ptaka.
Siadł na gałęzi drzewa i patrzył na mnie łupkowoczarny cały,
z błyszczącymi w słońcu piórami i ruchliwym, rdzawy ogonkiem.
Miał bardzo tajemnicze spojrzenie, jakby pochodziło z innego świata...
Nagle przemówił do mnie, kłapiąc dzióbkiem, jak kukiełka z teatrzyku lalek:
- Powiedz mi, waćpani, jak mam dotrzeć do pewnej pięknej panienki,
która zamieszkuje w Pani okolicy?...
- Oj, ptaszku, ptaszku - rzekłam zaskoczona,
panien ci u nas nie brakuje... a o którą to chodzi ptaszynę?
Na to on odpowiedział mi tak: - Moja jest szara, ma ciemnobrązowe oczy i rdzawy ogon.
- Zaraz, zaraz - skojarzyłam sobie - to ty jesteś kopciuszek?
- Zgadza się - jam ci kopciuszek w pełnej krasie!
- Skoro tak, to powiem ci, ptaszku, gdzie masz jej szukać...
- Bardzo waćpani dziękuję - zaszczebiotał wdzięczny ptak.
Wtedy pokazałam mu komin domu, za którym ukrywała się właścicielka rdzawego ogonka:
- Poleć tam, a spotkasz swoją ukochaną.
Ptaszek skłonił się pięknie, podskoczył z radości i pofrunął na drugą stronę ulicy...
Usłyszałam tylko jak zaskrzeczał swoją ulubioną piosenkę: „tek tek”.
Tego już nie zrozumiałam, ale samiczka kopciuszka tak,
bo wychyliła sie zza komina i też zaskrzeczała: „tek tek”.
Kiedy samczyk "przywitał się" ze swoją "ukochaną",
dwa szczęśliwe ptaszki pofrunęły w kierunku ruin zamku,
w których zamieszkiwał kopciuszek.
Tam zapewne stworzą szczęśliwą rodzinę i tam też będzie ich szczęśliwy ptasi dom.
Gliwice 12.09.2020 r.