Powidoki
Powidoki jakieś w oczach pozostały,
kiedy w okno blask latarki mi zaświecił...
A to człowiek jakiś, w łachach, dziwny cały,
tłukł się nocą i się włóczył wśród zamieci...
Stary był, i przygarbiony był on nieco,
z siwą brodą i przydługim nieco wąsem
(jak mój sąsiad, co to usiadł raz przy piecu
i na żarty odpowiadał mi z przekąsem...).
Zaprosiłam go do domu i ogrzałam,
i kolacją się z wędrowcem podzieliłam...
On dziękował i dziękować nie przestawał,
tak był wdzięczny, że obcego ugościłam.
Ale kiedy się już obmył i ogolił,
zobaczyłam w nim już kogoś mi bliskiego...
to mój chłopak, i towarzysz mej niedoli -
z nie tak dawna, ale wieku ubiegłego...
Powidoki jeszcze w oczach pozostały,
niczym młodość, co się w pamięć starczą wdarła,
jak ten ktoś, z ostatków wspomnień ocalały,
i jak noc - co snu przed świtem... wciąż nie starła.
Gliwice 04.01.2021 r.