Sabancaya
ekran jak w kinie
stoję na krawędzi
w dole mozaika
zielone kwadraty
szarawa ziemia
nagie pasmo
lita skała
przyglądam się okolicy
jak widz w teatrze
po sygnale
zająć miejsca
koniec antraktu
jednostajny błękit
jak rozwieszona taśma
unikatowa dekoracja
w jednym tonie
kieruję wzrok
na wysokie kaktusy
kamienisty wąwóz
na pierwszym planie
zaczyna się widowisko
wątły obłok nad wysokim stożkiem
pnie się nieśmiało ku górze
podnosi się ponad kordylierę
odchyla od pionu
wiruje jak koło młyńskie
zawieszone nad horyzontem
Sabancaya budzi się z letargu
przegoniła kłębiaste twory
króluje na pustkowiu
jak rosłe drzewo
o imponującej koronie
i mglistym pniu
czerń nie zawisła nad Andami
nie poraziła widnokręgu ciemnymi plamami
jak Etna na Sycylii
Bożena Joanna
sierpień 2024