KOT (brachykolon)
Kot, co wciąż był sam,
Żył raz tu, raz tam.
Gdy mu ktoś coś dał,
Jadł, choć się go bał.
Tu na czymś se siadł.
Co pan dał, to zjadł,
Jak już nie miał sił,
To nie jadł, lecz śnił.
Raz tak mu się śni,
Jest on i trzy psy,
Lecz nasz kot, ma plan,
Na ten, wszak zły stan.
Cios w pysk i jest krew,
A kot zbiegł wśród drzew.
Wtem psów, nie ma już.
Jest pył i jest kurz.
Gdy wstał, po tym śnie,
Wciąż jeść mu się chce,
A tu nie ma co.
Brzuch stał się jak źdźbło.
Pięć plus mu się śni,
Choć przez dwa, trzy dni,
Lecz kot, nie jest stąd,
Więc nie da mu rząd.
Nikt mu nie da nic,
By kot mógł tu żyć.
On ma już sześć lat,
Ma też węch i smak.
Wie też, że jest źle,
Jak jest wciąż na nie,
A chce być na tak,
I gdzieś, mieć ten ład.
Bo kot, to nie pies.
On wie, jak tu jest.
GrzesioR
07-11-2022