Brak
Drugi – o kraj bez łysych głosem woła wielkim,
Trzeci pragnie usunąć tych co lubią koty,
A czwarty eksmituje – lubiących karmelki.
Piąty bez ekologów kraj zaprojektował,
Szósty zaś bez artystów – nie są mu potrzebni,
Siódmy bez katolików oraz muzułmanów,
A ósmy bez chłopaków – wciąż chodzących w czerni.
Dziewiąty o brak siwych – apeluje głośno,
Dziesiąty zaś lekarzy – na Marsa wysyła,
I tak wygania jeden, drugi, trzeci, czwarty,
Aż pozostaną sami – przy pustych mogiłach.
A wtedy pod brzozowym bezimiennym krzyżem
Nie będzie mów podniosłych – choć miłych dla ucha,
Ani pobożnych pieśni ze strun srebrnozłotych,
Nie będzie wszak nikogo – kto by ich wysłuchał…