PIERWSZY DZIEŃ ŚWIĄT
życzenia krążą, jak śnieżne kule w lodówce
barszcz układa się w czerwoną poezję w krokiecie
pierogi marzą, by być ostatnim aktem talerza
makowiec z kąta stołu patrzy, jakby znał finał
dwanaście potraw to wyścig przez kulinarny maraton
choinka drży, bo bombka cicho spada
telewizor nuci: „Kevin znów sam w domu”
dzieci biegają, jakby cukier był ich jedynym tlenem
a kot, przejedzony, śni o wigilii pełnej karpi
świąteczny stół to ring, gdzie czas gubi punkty
dziadek mówi o polityce, ale nikt go już nie słucha
góry prezentów zmieniają się w las papierowych śmieci
„Czy ktoś widział pilota?” rozbrzmiewa jak hymn dnia
w powietrzu unosi się zapach kawy i pierników
ale święta to nie tylko brzuch, stół i atrakcje
to wspomnienie bliskości, które nie zmieści się w talerzu
pierwszy dzień Świąt to chwila między oddechami
to radość, co nie mieści się w pudełku z kokardą
i nadzieja, że spokój przetrwa dłużej niż sylwestra