Człowiekowi
Wydarto cię z ciepłego, bezpiecznego łona,
Gdzie matczyne serce koiło błogim tonem.
Już nie powrócisz nigdy tam, gdzie twój początek.
Któż wie, czy znajdziesz jeszcze tak miły zakątek.
II – ŻYJĄCEMU:
I cóż, bracie? Zatem widzisz, wszystko jest nie tak:
Wzniosłe ideały i marzenia trafił szlag!
Myślałeś, że istnieje wyłącznie czerń i biel,
Tymczasem moc szarości rozdziela barwy te.
III – KONAJĄCEMU:
Odchodzisz, jak dzień, co chyli głowę z zachodem,
Więdniesz, niczym kwiat pozostawiony bez wody.
Słabnące serce twe bije, jak dzwon na trwogę.
Nadszedł czas pożegnań – pora w ostatnią drogę.