X

Logowanie



Zapomiałaś/eś hasła? Przejdź do procedury resetującej.

Cytaty z powieści Raymonda Chandlera

Wiersz Miesiąca 0
obrazkowy
2024-12-05 12:12
Cytaty z Chandlera

Żegnaj laleczko

Velma trochę śpiewała. Ruda była. Szykowna jak koronkowe majteczki. Mieliśmy się właśnie pobrać ale mnie zapudłowali.

-Złapią go -powiedział- mniej więcej wtedy, jak zjem już dwie pary sztucznych szczęk i dojrzeję do trzeciej. Ilu ludzi mnie przydzieli do tego? Jednego. Wie pan dlaczego? Niewarte zachodu. Kiedyś na Wschodniej Osiemdziesiątej Czwartej pięciu smoluchów urządziło sobie łaźnię. Prawdziwy zachód słońca w Harlemie. Jeden już był zimny.

Niech pan spróbuje tą Velmę. -Sam niech pan spróbuje-powiedział Nulty. -Ja nie byłem w burdelu już dwadzieścia lat.

Co wolisz – ciągnąłem. -Mogę ci przeczytać rozdział z Biblii albo postawić jednego. Wybieraj.

Zmarnowane życie, braciszku, słyszałem, jakoby zrujnował sobie nerki alkoholem. Grzeszne ludziska padają jak rzeźne bydlęta, ale tam w górze czeka ich miłosierdzie.

Dwa to dosyć bracie... przed wieczorem. Dziękuje ci. Przy tobie człowiek czuje się człowiekiem. Została wdowa. Jessie. -A co z nią? Szukasz wiedzy bracie, pytaj wiele. Poszukaj w książce telefonicznej.

O prywatny. Tego mi pan nie mówił kawalerze. Ale ten trunek dobrze o panu świadczy. No, to za przestępstwo.



Szykowna ruda laleczka- powiedział powoli ochrypłym głosem. - Taak, pamiętam ją. Śpiewała i tańczyła. Miała ładne nóżki i nikomu ich nie żałowała. I gdzieś przepadła. Skąd mam wiedzieć co robią takie wycierusy.

Pan Lindsay Marriott upozował się w wygięciu fortepianu, pochylił się i powąchał różę a następnie otworzył francuską emaliowaną papierośnicę i zapalił długiego brunatnego papierosa ze złoconym ustnikiem.

Od tamtej pory mieli mnóstwo okazji obejrzeć sobie pana.
W takich sprawach bada się dobrze grunt. Rozejrzeli się dokładnie jak dentysta, zanim założy złotą koronkę.

- Znałam kiedyś kogoś kto palił narkotyzowane- powiedziała – Trzy głębsze i trzy marihuany, i trzeba go było kluczem kanalizacyjnym odrywać od żyrandola.

Skierowałem światło na jej twarz. Zmrużyła oczy. Była to mała wrażliwa twarz o wielkich oczach. Twarz pod którą widać było subtelny rysunek kości, twarz jak skrzypce Stradivariusa. Bardzo miła twarz.

Ładna, ale nie w ten sposób ładna, żeby trzeba było zabierać ze sobą kastet, ile razy zaprosi się ją do lokalu.

I gliny to tylko ludzie- zauważyła bez związku. -Podobno zaczynają jako ludzie.

Była to fotografia blondynki. Blondynki, na widok której biskup zdolny by był wybić dziurę w witrażu.

No w końcu zabił tylko czarnego -powiedziałem.- To tylko wykroczenie.

Przez bramkę w zieleni zauważyłem japońskiego ogrodnika. Pośrodku wielkiej aksamitnej płaszczyzny wyciągał pojedyncze chwasty i krzywił się na nie jak to Japończycy.

Kiedyś u niego w domu trochę za dużo wypiłam i straciłam przytomność. Wtedy zrobił mi parę zdjęć... z sukienką zadartą pod szyję. - Plugawa świnia- powiedziałem. - Czy ma pani któreś z nich pod ręką.

Co też pan o niej sądzi.?- Założę się ze łatwo gubi majtki.

Twardy gość, szybki wykarmiony na surowym mięsie. Taki co się nikomu nie da ustawiać. Okaz gliny który zamiast pacierza co wieczór spluwa na swoją pałkę.

Wścibski jesteś, koleś, co? Z dużego zepsutego miasta, co? Mały szantażyk, co.?

No. Więc tam niedaleko jest osiedle mieszkalnych wagonów towarowych. Zwieźli tam te wagony ciężarówkami, niech mi pan wierzy albo nie, i stoją teraz bez kół. Otóż Nulty to facet, który by się świetnie nadawał na hamulcowego w tych wagonach.

Czy wiesz dziecinko, na co choruje ten kraj?. - Słyszałem, że na zbyt wielkie ilości zamrożonego kapitału.

Myślałem o pięknych i bogatych, gotowych na każde skinienie kobietach. Myślałem o miłych, szczupłych, ciekawych dziewczynach, które mieszkały samotnie i również były gotowe na każde skinienie, choć inaczej.


Obiad za osiemdziesiąt pięć centów smakował jak zniszczona torba listonosza. Podał mi go kelner o wyglądzie zbira, który by mnie trzasnął za dwadzieścia pięć centów, za sześćdziesiąt podciął by mi gardło, za półtora dolara plus narzut handlowy pogrzebał na morzu w beczce cementu.


Głęboki sen

Vivian jest zepsuta,wyrafinowana, inteligentna i prawie bezwzględna. Carmen natomiast to dziecko, które lubi wyrywać muchom nóżki. Żadna z nich nie ma więcej poczucia moralności niż kot.

Marlow do lokaja. -Wystawia pan czeki za generała? -Mam ten przywilej. -Wobec tego nie grozi panu pogrzeb na koszt miasta.

Nie przeszkadza mi że pokazuje mi pani nogi. To pierwszorzędne nogi zawarcie z nimi bliższej znajomości należy do rzeczy przyjemnych. Nie przeszkadza mi także, że nie podobają się pani moje maniery. Rzeczywiście są nie najlepsze. Zamartwiałem się już nimi dostatecznie podczas długich zimowych wieczorów.

Na podłodze leżał gruby ciemno-różowy chiński dywan, tak puszysty, że gdyby jakiś suseł chciał w nim zamieszkać, nie musiałby przez okrągły tydzień wytykać z niego nosa.

Czarne, błyszczące włosy, osłaniał kapelusz, który musiał kosztować co najmniej pięćdziesiąt dolarów i sprawiał wrażenie tak prostego, jakby go można było zrobić jedną ręką z arkusza bibuły.


Jeden z nich był rzeczywiście byłym bokserem -dobrze zbudowany, bladolicy młodzieniec ze zdemolowanym nosem i uchem w kształcie kalafiora.

Ktoś chciał go z tych pieniędzy wyłuskać, ale posunął się za daleko, tak że w rezultacie musiał go zaciągnąć na pustynie i zasadzić wśród kaktusów.

Czuję że chodzilibyśmy doskonale w jednym zaprzęgu, pan i ja.


Wysokie okno

O pani Elizabeth Bright Murdock wiedziałem tyle że chce zaangażować przyzwoitego prywatnego detektywa, który nie strąca popiołu z cygara na podłogę i ma przy sobie tylko jeden rewolwer. Wiedziałem też że jest wdową po starym bałwanie z baczkami, który nazywał się Jasper Murdock i zrobił niezłą fortunę służąc społeczeństwu.

Ile pan sobie każe płacić? -Biorę dwadzieścia pięć dolarów dziennie. Plus, oczywiście koszta dodatkowe. -Cena dość wysoka. Pewnie zarabia pan mnóstwo pieniędzy?. -Nie – zaprzeczyłem.- Nie jest wysoka. Oczywiście można uzyskać usługi detektywistyczne za każda cenę...tak jak usługi prawne. Ale ja nie reprezentuję organizacji. Pracuje sam i nigdy nie prowadzę dwóch spraw jednocześnie.

-Lubię cwaniaków- powiedziałem- bo mają bardzo małe móżdżki.



-Wysoka, przystojna blondynka. Bardzo...bardzo ponętna.-Znaczy z seksem? - Ale zaczerwieniła się gwałtownie- w miłym spokojnym stylu, jeśli pan wie, o co mi chodzi. - Wiem o co pani chodzi- powiedziałem- ale nigdy z czymś takim nie miałem do czynienia.

Niepięknie, niewesoło, ale lepiej niż na bruku.

Nigdy, nie słyszałem , aby zastrzelił kogoś publicznie w samo południe. Ale wolałbym się o to nie zakładać.

-Nie. Ale mógłbym zapytać Gertie'ego Arbogasta. On zna całą arystokrację nocnych lokali. I wszystkie męty.

- Lubię niskich krępych mężczyzn- powiedziałem. Oni niczego się nie boją.

Po schodach zeszła dziewczyna sprzedająca papierosy. Miała we włosach kitkę z piór, a całe jej ubranie dałoby się schować pod wykałaczkę. Oczy jej były niepokojące jak grzech, jedna śliczna, długa noga była srebrna, druga złota. Miała ów niewypowiedzianie wzgardliwy wyraz twarzy damy, która umawia się na randki tylko za pośrednictwem centrali międzymiastowej.

- Proszę nie mówić. Ja wiem. Marlow wie wszystko...Prócz tego jak zarobić na przyzwoite utrzymanie. Ledwo wiąże koniec z końcem.






Playback

Całkiem niezła. Miała na sobie biały płaszcz przeciwdeszczowy z paskiem, wysokie botki tego samego koloru, w ręku składaną parasolkę. Była z gołą głową- platynowa blondynka o szaro niebieskich oczach, którymi patrzyła na mnie tak jakbym użył brzydkiego wyrazu.

-Ale jest też coś, co mi się w panu nie podoba. Niech pan zgadnie co.- Przykro mi. Nie mam pojęcia. Niektórzy nie potrafią mi na przykład wybaczyć tego, że żyję.

I wtedy wionęło mi prosto w twarz miodowym oparem dobrze przyprawionej marihuany. Facet odpłynął, przebywał teraz w dolinie spokoju, gdzie czas się zatrzymał, gdzie świat to tylko kolory i muzyka.

Niech pan uważa Marlowe. Radzę się od niej odczepić. Stanowi własność prywatną. Zresztą nie poszłoby panu z nią tak łatwo. To piękny okaz rodzaju ludzkiego płci żeńskiej, a przy tym sprytna jak lis. -Chce pan powiedzieć, że potrafi oprócz tego pisać pod dyktando na maszynie? -Oprócz tego? Poczerwieniał gwałtownie. -Za dużo pan sobie pozwala. Radzę uważać. Mam dość wpływów w tym mieście, żeby załatwić panu czerwone światło.

Prowadziła świetnie. Kobieta, która dobrze prowadzi, to już prawie kobieta doskonała.

Jedną z właściwości tego miasta jest to, że ludzi którzy tu pracują nie stać na to, żeby w nim zamieszkać.
2022-06-10

Ocena wiersza

Wiersz został oceniony
2 razy

Oceny tego wiersza są jeszcze niewidoczne, będą dostępne dopiero po otrzymaniu 5-ciu ocen.

Zaloguj się, aby móc dodać ocenę wiersza.





Komentarze

Kolor wiersza: zielony


Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.


Kornel Passer
Kornel Passer
2024-12-05
Bardzo smakowite kąski literackie. Kocham takie "krwiste kawałki", które poprzez swoją intensywność przemawiają mocniej i ukazują więcej... Serdecznie pozdrawiam i dziękuję za Twoją pracę nad tą antologią.


Kornel Passer
2024-12-05
Można mieć z niej satysfakcję i niewątpliwie Twoja praca zachęca do sięgnięcia po książki.

WARS
2024-12-05
Na Beju zamieściłem wiersz o Filipie Marlowie i napisałem że mam jego książki z podkreśleniami aforyzmów. Jeden z bejowiczan miłośnik Marlowa zaproponował stworzenie tej antologii. Pracy było sporo.

mgielka
mgielka
2024-12-05
Ciekawe feagmenty.. warto byloby przeczytac ksiazke.. pozdrawiam serdexznie 😊


WARS
2024-12-05
Mam kilka "tomików" Chandlera wszystkie z podkreśleniami jego słynnych aforyzmów. To kilka książek.


Pokaż mniej



X

Napisz powód zgłoszenia komentarza do moderacji

X

Napisz powód zgłoszenia wiersza do moderacji

 

x
Polityka plików cookies

Nasza strona korzysta z plików cookies. Używamy ich w celu poprawy jakości świadczonych przez nas usług. Jeżeli nie wyrażasz na to zgody, możesz zmienić ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji na temat wykorzystywanych przez nas informacji zapisywanych w plikach cookies znajdziesz w polityce plików cookies. Czytaj więcej.

Klauzula Informacyjna

Szanowni Użytkownicy

Od 25 maja 2018 roku w Unii Europejskiej obowiązuje nowa regulacja dotycząca ochrony danych osobowych – RODO, czyli Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych).

W praktyce Internauci otrzymują większą kontrolę nad swoimi danymi osobowymi.

O tym kto jest Administratorem Państwa danych osobowych, jak je przetwarzamy oraz chronimy można przeczytać klikając link umieszczony w dolnej części komunikatu lub po zamknięciu okienka link "Polityka Prywatności" widoczny zawsze na dole strony.

Dokument Polityka Prywatności stanowi integralny załącznik do Regulaminu.

Czytaj treść polityki prywatności