Filip Marlowe-wypisy z Chandlera
Z butelką whisky w kieszeni płaszcza
Bez dużego ubezpieczenia na życie
Zaglądam w lufy wszystkich rewolwerów.
Muszę wiedzieć do kogo należy to miasto
Duże zepsute miasto, nad Pacyfikiem
Przesycone morską mgłą, Los Angeles
Miasto Aniołów w którym prowadzę śledztwo.
Jeszcze słychać echa Wielkiego Kryzysu
Przemytnicy alkoholu mają się dobrze
Moje interesy idą bardzo kiepsko
Zdarza się przez cały miesiąc nie mam pracy.
W naszym zawodzie przytrafia się niemal wszystko
Wisielec na pasku albo trup na podłodze
Czasami jest aż tak źle że piję wprost z butelki
Wymykam się chyłkiem wycierając klamki.
Muszę poznać wielu ludzi z półświatka
Całą arystokrację nocnych lokali i wszystkie męty
Laleczki szykowne jak koronkowe majtki
Złe rude dziewczyny grające w ruletkę.
I cóż mam na koniec dnia, ból w oczach
Samotną partie szachów przy kwadratowym stoliku
Pełen smutku wyjazd do miasta żeby się upić-
Filip Marlowe, błędny rycerz z przeceny!
2020-09-09