Paradoks Dychotomia
bardzo się wysilał mając swoje lata,
chciał wykazać głową, a wbrew niej o dziwy,
że choć dziennie chodzisz ruch jest niemożliwy.
Jak to sprokurował i skąd takie wnioski?
Brak Niebytu winien – tak mówią pogłoski.
Pięć jest argumentów, ten to Dychotomia,
trudno mu zaprzeczyć, lecz czy Cię przekona?
Chcąc się przejść kawałek jak pokonam drogę?
Trzeba pół jej przebyć, resztę później mogę.
Ale jak połowę przebyć mam do diaska!
gdy przede mną leży jej połówka płaska.
Już też pół połówki czeka bym jej sprostał,
ja do połóweczki chętnie bym się dostał,
ale połów tyle przed nią na mnie czeka,
by połowy zliczyć krótki żywot człeka.
Dojdziemy do wniosku – o ironio losu –
że choć chodzić chciałem ruszyć się nie sposób.
Nawet, gdy przez pierwszą przedrę się zażarcie
i tak w nieskończonej, próżnej utknę walce:
Mijając połowę, połówkę połówki
i pół połóweczki malutkiej jak mrówki,
większość drogi miniesz, połów ciągle mało,
nieskończoność kroków jeszcze by zostało.
Jak się ruszyć z miejsca, czy w ogóle da się?
Można z miejsca w miejsce we skończonym czasie
przejść wieczną wędrówkę, w beznadziejnym celu?
Jak rozwiązać problem? Zażywać spaceru!