X

Logowanie



Zapomiałaś/eś hasła? Przejdź do procedury resetującej.

Zlisienie

Wiersz Miesiąca 0
wolny
2021-07-16 17:06
Sztywne futro,
rdza i biel.
Lis był wychudzony,
prawdopodobnie wściekły.
Najlepiej byłoby go zestrzelić,
ale nie umiałam obsługiwać strzelby,
wiszącej nad drzwiami.
Możliwe, że nawet nie działała.
Zwierzę podeszło do mnie,
mierząc mnie szklanymi ślepkami.
Z mieszanką nieufności
i nonszalancji
zbliżyło się do kociej miski.
Pożerało karmę głośno,
łapczywie.
Coś czego nie zrobiłby w dziczy.
Musiał uważać mnie
za niezdolną do zaatakowania.
Zjadł połowę,
po czym wychłeptał jeszcze większość wody.
Nie znałam się na lisach,
ale miałam nadzieję,
że cienka siatka zamontowana w drzwiach
ochroni mnie przed nim.
Jednak zwierzę nie było mną zainteresowane.
Kiedy się posiliło, rozpędziło się
i wskoczyło na murek,
ogradzający mój ogród.
Podążyło wzdłuż niego,
przebierając nogami w czarnych „skarpetkach”.
Zeskoczył po drugiej stronie,
jakby na pożegnanie machając kitą.
Nie wyszłam do końca dnia,
czując się nieswojo.
Jakby mój ogród nie należał już do mnie.
Nie wyglądałam przez okno,
pewna, że zobaczę tam rudego intruza.
Zamiast tego sprzątałam dom,
wycierając kurze
i wyrzucając wszystkie suszone kwiatki,
które matka chowała w dziwnych miejscach,
gdy tylko odwróciłam wzrok.
Słyszałam, jak wiatr szarpał dzwoneczkami,
chroniącymi przed złym okiem.
Zabobony matki zaczęły się po śmierci ojca.
Zginął w lesie,
z którego lubił przynosić matce drobiazgi,
takie jak fragmenty kości,
czy zapomniane szklane butelki.
Był leśniczym
i tych śmieci znosił nieprzebrane ilości.
Składował to w szopie,
żeby nie drażnić matki.
Zginął, postrzelony przez kłusownika.
Mówiono, że to przypadek,
ale my w to nie wierzyłyśmy.
Nie można „przypadkiem”
postrzelić kogoś w kamizelce odblaskowej,
stojącego na pustej polanie.

Wytarłam talerze i umyłam podłogi.
Dopiero wtedy uniosłam wzrok.
Lisa nigdzie nie było.
Zamiast niego na samym środku stołu
leżała mysz,
rzucona pogardliwie przez kota.
Zapadł zmrok.
Możliwe, że lis nie zamierzał wrócić.
Może mój ogród był dla niego
jedynie jednorazową przystanią.
Rozdzwonił się telefon.
Odebrałam,
by usłyszeć głos mojego chłopaka.
Był rozemocjonowany.
„Muszę ci coś powiedzieć,
jestem pod twoim domem”
Rozłączyłam się
i ze ściśniętym żołądkiem ruszyłam do bramy.
Stał tam jego samochód,
rozświetlający noc dwoma smugami reflektorów.
Szłam ostrożnie,
uważając na nierówności.

Wyglądał jak zawsze,
niedogolony,
z lekką siwizną pojawiającą się na skroniach.
W samochodzie był ktoś jeszcze,
ale przez zaciemnione szyby
widziałam tylko zarys
imitację kobiecego kształtu.
Wiedziałam już, co chciał powiedzieć,
choć wyczuwałam to przez instynkt,
a nie logiczne myślenie.
Kiedy wracałam do domu,
po tym jak ze mną bezczelni zerwał,
coś przykuło mój wzrok.
Miska z wodą,
którą pił wcześniej lis
lśniła jak zwierciadło
odbijające księżyc.

Podniosłam ją,
zaburzając gładkość powierzchni.
Wniosłam ją do domu
i postawiłam na blacie kuchennym.
Po zakrzątnięciu się przy kolacji,
czułam się przyciągana przez wodę.
Spojrzałam na miskę i nie wahając się
wypiłam dwa duże łyki.
Nic się nie stało,
tak jak się spodziewałam.
Położyłam się do łóżka,
wbijając wzrok w pusty sufit.
Zasnęłam,
a moje sny były pełne splątanych cieni,
różnych woni i ruchu.
Polowałam,
a może byłam zwierzyną,
sama nie wiedziałam,
lecz to nie był koszmar.
Obudził mnie blask poranka.
Wstałam, zamiatając ogonem pościel.
Moje ziewnięcie ukazało rząd ostrych zębów.
Słońce spoczęło na moim futrze,
zmieniając je w miedź i złoto.
autor

Ocena wiersza

Wiersz nie został jeszcze oceniony.

Oceny tego wiersza są jeszcze niewidoczne, będą dostępne dopiero po otrzymaniu 5-ciu ocen.

Zaloguj się, aby móc dodać ocenę wiersza.





Komentarze

Kolor wiersza: zielony


Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.


konvalove
konvalove
2021-07-16
Meyling, puenta jest świetna, ale nie ona najbardziej przykuła moją uwagę w tym wierszu. To przedstawienie prostych spraw, a może nie tylko co prostych, co takich, które mogą przytrafić się każdemu w taki przygnębiający sposób. Właściwie ja w całym tyn tekście czuję jakby peelka żyła gdzieś pomiędzy światem rzeczywistym, a tym, który kreuje sobie w wyobraźni. Opis śmierci ojca przyprawił mnie o ciary, szukam takich mocnych wersów w wierszach. W każdym razie mam nadzieję, że peelka odnajdzie spokój, kimkolwiek miałaby nie zostać. Pozdrawiam.


Pokaż mniej


X

Napisz powód zgłoszenia komentarza do moderacji

X

Napisz powód zgłoszenia wiersza do moderacji

 

x
Polityka plików cookies

Nasza strona korzysta z plików cookies. Używamy ich w celu poprawy jakości świadczonych przez nas usług. Jeżeli nie wyrażasz na to zgody, możesz zmienić ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji na temat wykorzystywanych przez nas informacji zapisywanych w plikach cookies znajdziesz w polityce plików cookies. Czytaj więcej.

Klauzula Informacyjna

Szanowni Użytkownicy

Od 25 maja 2018 roku w Unii Europejskiej obowiązuje nowa regulacja dotycząca ochrony danych osobowych – RODO, czyli Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych).

W praktyce Internauci otrzymują większą kontrolę nad swoimi danymi osobowymi.

O tym kto jest Administratorem Państwa danych osobowych, jak je przetwarzamy oraz chronimy można przeczytać klikając link umieszczony w dolnej części komunikatu lub po zamknięciu okienka link "Polityka Prywatności" widoczny zawsze na dole strony.

Dokument Polityka Prywatności stanowi integralny załącznik do Regulaminu.

Czytaj treść polityki prywatności