Jesienne dywagacje
gdzie to serca łomotanie,
jak wtedy, gdy ulicą szłam
na randkę, z tobą spotkanie?
Gdzie dotyk, co przeszywał prądem
dwie dłonie, kiedy się spotkały,
muśnięciem lekkim, mimochodem,
tak, jak gdyby wcale nie chciały?
Czemu zorza miłości zgasła,
gdzie czar jej świtu zaginął?
Czy ją chmura zakryła opasła,
lub stłumiła życia rutyna?
Czy jeszcze w nas zapłonie słońcem
szalonych uniesień palący żar,
czy wzbudzimy uczucia gorące
i w sercach znów zapała dawny blask?
Wciąż mamy szansę, byleby chcieć,
bo czas jeszcze długi przed nami,
w rozkosznym uścisku ciała spleść,
w miłosnym runąć tsunami.