Klimaty małżeńskie(4)
I niewiele czasu marnuje przed lustrem.
Mogła być…nieważne, została malarką
pogodnych nastrojów – jest mistrzynią ustępstw.
Nieraz zatroskana, gdy układa menu.
Ot, część prozy życia, gdy dba się o bliskich.
Jak rzep się uczepi chwytliwych refrenów
i nucąc, z fantazją przystraja półmiski.
W oczach odmłodnieje – na bal się szykując,
a dla mnie koszulę z krawatem dobierze.
Nie w głowie podboje, ale przecież czuję:
pragnie adoracji, chce bym był rycerzem.
Gdy biesiadny nastrój, w lampkach dobre wino,
na chwilę odpłyną kłopoty, zmartwienia,
z dojrzałej kobiety – zmienia się w dziewczynę;
zapomnij, by starczyła chwila przytulenia.
Ma swoje poglądy, poniekąd sarmackie
i widać jak bardzo wyżywa się w tańcu;
gdy chcę się wymigać – ruchem zawadiackim,
na parkiet zaprasza bolesnym kuksańcem.
Więc idę posłusznie – chociaż na uwięzi,
intuicja mówi – uniknąłeś błędu.
„Gdy coś zakiełkuje w nastroju wiosennym,
w każdej sytuacji koniecznie pielęgnuj.”