sztafeta
wody czystej (bez podniety)
na dywanach, jakby żywcem
tam do beczki tu na kwietnik
lepkość szczypty teł nauczki
cienkie stany wśród depresji
zbite kanty wiecznej włóczki
po rzucanie drętwych wersji
przy czułości swoich dziatek
zamykanych jednym słowem
nad zgrubienie plików kratek
wśród czytania mewy łowiąc;
nie ma strącać nurt pupilków
w aksamitach sierści zbytniej;
ani szczęściem, nawet w kilku
łut roztapiać chuci w zgrzycie