„Znaleziona”
Bliska już wyczerpania
Samotna zniszczona i porzucona
Bez szans uratowania
Choć stary jestem i sił mi też braknie
Z czułością ją dźwignąłem
I tak przez życie sponiewieraną
Do piersi przygarnąłem
Do swego domu ją potem zaniosłem
Gdzie troską otoczyłem
Zająłem się nią jak tylko umiałem
Do życia przywróciłem
Pieściłem skórę obmywając ciało
I kształty podziwiając
Tuliłem ją do snu po włosach głaszcząc
Czas i miłość jej dając
Z moją pomocą do sił powróciła
Rozkwitła jak piękny kwiat
Bez słowa podzięki czy wyjaśnienia
Odeszła w daleki świat
Tak właśnie bywa z tą suką – nadzieją
Życie swoje oddajesz
Ona odchodzi a za Twe wysiłki
Pustkę i ból dostajesz
Bartosz J. Pstrągowski