Nie przepraszaj i nie uciekaj... tylko walcz
podróży, do miejsc,
gdzie dostajemy przedłużenie życia.
Wszystko bywa proste i takie jasne:
albo zatrzaśniesz drzwi przed walką,
albo staniesz do nierównej rozgrywki.
Świadek twojej bitwy pozostaje niewidoczny,
ale bywa też kłopotliwym tworem postrzegającym tylko jedno wyjście.
Nie bierze zwyciężonych, zabiera jeńców i zamyka w przestrzeni,
pomiędzy życiem a śmiercią.
Zamyka w niewoli nadziei, a może beznadziei.
On tylko zna przeznaczenie,
i z ukrycia niszczy świadomość,
albo daje nowe odrodzenie.
Pozostaje wciąż bezkarny, powala na łopatki bez ostrzeżenia.
Jak w boksie… klincz, bezdech lub uwolnienie.
Świadek twojej bezsilności, twojej nierównej walki bez publiczności i wrzasku.
Skazuje na wegetację w czekaniu na wyrok ułaskawienia.
Czy odejdzie? Nie pytaj, tylko walcz!
Może wówczas stanie się świadkiem koronnym
i zniknie wciąż nierozpoznany do końca.
Chociaż uśpiony gotów będzie na wyrwanie się w chwili zwątpienia,
w chwili najmniej oczekiwanej.
Gotów na osaczenie ofiary
w sieci celowanych rzutów
do całkowitego wyniszczenia.
Naoczny bez oczu, pieprzony koroner losu…