gdzie grasz jesienną rapsodię...
rude rydze
nitkami babiego lata
przędziesz przemijanie
pośród złocistych latawców klonu
zza ciężkiej chmury słońce
lustrem promieni
kroi mgłę
grzybiarze szukają niezgubionej przygody
Szczęść Boże biegnie
z poszumem leszczyny
na drzew korony
spływają kolory niczym kaskady pocałunków
zapierasz oddech
owijasz się w drzewną magię i
ciepłym powietrzem kreujesz schodzące lato
iluzją przykrywasz iluzję
przed kaplicą cmentarną zrudziały stary modrzew
czeka na pierwszy zimny podmuch
by zrzucić szpilki na groby pomarłych tego lata