Co za bałagan
Nie układam, nie segreguję, tylko śmiecę do woli.
Mimo wszystko odnajduję się w nim.
Bo to mój bałagan...
Rzucam coś w kąt, ale zawsze śledzę wzrokiem...
dokąd leci?
W bałaganie nic nie ginie i nie zmienia właściciela.
Wiem gdzie i co odstawiłem, gdzie i co samo upadło
lub pod wpływem kogo.
Nieraz upada, kogoś wypowiedzianą myślą złą, uczynkiem lub zaniedbaniem.
Które też mi się zdarzają, wypowiedziane myśli złe, uczynki i zaniedbania.
Gdy zapominam o czyimś bałaganie, że jest tylko jego.
Hipokryci! Nikt w głowie, nie ma porządku, choć wielu udaje pedantycznie wysprzątanych.
Wystarczy zajrzeć...
Czasem sam coś nieuważnie strącę
i stracę jak magiczną, szklaną, kolorową kulkę, która gdzieś się poturla.
Jeśli mi zależy chwilę za tym pogonię,
spojrzę obojętnie, z lenistwa lub celowo
nie szukam...
Bywa, że ktoś poprzestawia rzeczy w moim bałaganie niechcący chcąc pomóc, przecież tak się robi,
z miłości.
Jak na takiego bałaganiarza,
całkiem nieźle poukładałem sobie życie.
Teraz wiem, że co ma być to będzie, nie warto tracić czasu i energii na pozorne porządki.
Życie to niezła graciarnia, z zawsze pustym magazynem z przodu.
Od mojego bałaganu wara!