Prawdziwe silva rerum...
Bywały też kompendia, przekazywane z modą: zeszyty z wykaligrafowanym tytułem Pele - Mele podobne do romantycznego pamiętnika. W których, założone rogi kartki kryły tajemne słowa i także rozśmieszające: „Kto tu zagląda, ten tak wygląda...”
Tak naprawdę to, czegoż tam nie było! Od epigramów, zaklęć, kuplecików, słówek, wróżb, wierszy i aforyzmów w postaci: „Fiku-miku jestem w twoim pamiętniku...” do natchnionych inwokacji czy złotych myśli w rodzaju: „Śmiej się wśród ludzi, płacz tylko w ukryciu, bądź lekka w tańcu, ale nigdy w życiu...”
Tak samo, jak w starym sztambuchu „Niechaj mnie Zośka o wiersze nie prosi, bo kiedy Zośka do Ojczyzny wróci...”
Jeszcze do tego wszystkiego szkice ołówkiem, czy pastelowe akwarelki gołąbków, amorków i serduszek, aż słabo się robiło, od tych bibelotów.