Feniks
Znowu pogrzebać nam przyjdzie praw ?
I zamiast żniw puste nam plewy zbierać,
I patrzyć na próżne ptaków gniazda traw ?
A więc do szturmu dzwon znów zbudzi
Młodości, co z życia złożą krwawy dar ?
Znów gdzieś ktoś nam rycerza wskrzesi,
Który usypie z herosów nowy stos i wał ?
A więc znowu nam przyjdzie łzę uronić,
Nad grobem gdzie białe lilie leżą w pęk ?
A więc znów kolejny nam raz przesłonić
Mrok światłem, co znosi każdy cień i lęk?
I znów nam mozolnie piętra wznosić, by
Wśród drwin, pogardy liczyć każdy krok ?
Nie licząc lat jak siewca trwać i prosić, i
Wierzyć, że drzewa puszczą żywny sok ?
Trzeba uparcie sypać popiół w prochy i
Z martwych popiersi liryk ścierać pył ?
I wbijać w pamięć następne puste strofy,
By płomyk buntu wzniecić, by w nas tlił ?
Nie dziw się, że w bitwie życiem szczodry
Na słów prawdziwych ktoś zapragnie lec,
Wiesz wtedy, że wiersz naprawdę dobry,
A Ona nie zginęła, nie zginie i ciągle jest.