Senne bujanie...
z lekkim podmuchem południowego wiatru.
W momencie, gdy zmieniała pozycję ciała,
czyjaś ręka podniebny pojazd rozkołysała.
Spadała z obłoku na złamanie karku,
niewiele rozumiejąc, co się wokół działo,
serce waliło, jak młot, a ona krzyczała:
– Nie chcę umierać! Dobry Boże, ratuj!
Bojąc się upadku, dłonie mocno zacisnęła,
w tym samym czasie usłyszała swoje imię,
przyjemność sprawił czuły dotyk ramienia,
aromatyczny zapach unosił się nad głową.