Mieli się ku sobie...
choć wyrósł nie tam, gdzie trzeba,
był zadowolony z nowego lokum,
czując bliskość królowej ogrodu.
Dziarsko wspinał się coraz wyżej,
sprytnie omijając ostre wypustki,
próbował spiralnie opleść łodygę.
Czule łaskotał czepnymi wąsikami,
pąsowe płatki nie do końca rozwinięte,
jak szalem, wonnym obłoczkiem otulił.
W czułym uścisku odurzonego groszku,
upajając partnera kojącym aromatem,
z podmuchem, kołysali się rytmicznie,
od wschodu słońca do jego zachodu.