„Dla Ciebie, moja Duszyczko”
Kochana…
Nie wiem, czy ten list dojdzie do Ciebie przez zasłonę światów,
ale wierzę, że Twoje serce go usłyszy.
Piszę z miejsca, gdzie czas nie płynie,
gdzie nie ma bólu, tylko cisza… i tęsknota.
Moja dusza wciąż jest przy Tobie,
choć moje ciało już nie oddycha.
Płakałem, gdy odchodziłem. Nie ze strachu.
Ze smutku, że nie mogłem pożegnać się tak, jak chciałem,
patrząc w Twoje oczy, całując Twoje drżące dłonie.
Myślałem o Tobie, o Twoim uśmiechu,
o tym, jak promienie słońca tańczą na Twojej twarzy.
To był mój ostatni obraz. Najpiękniejszy.
Wiem, że teraz jesteś przygnieciona smutkiem.
Że Twoje ręce drżą, a oczy pełne są łez. Czuję to.
Czuję Twój ból, Twój żal, Twoją tęsknotę. Ale proszę Cię….
nie zamykaj się w ciemności.
Bo ja jestem światłem, które wciąż Cię otacza.
Jestem w zapachu, który nagle poczujesz.
W dotyku wiatru na policzku.
W cichym westchnieniu, które nie wiesz skąd się wzięło.
Zawsze Cię kochałem. Bardziej niż słowa mogą wyrazić.
I będę Cię kochał nadal, po tej stronie, po każdej stronie.
Miłość nie zna granic. Nie zna śmierci. Ona trwa. I ja trwam w niej z Tobą.
Jesteś moim skarbem. Moją jedyną. Moją nadzieją.
I choć nie mogę już trzymać Cię za rękę,
to mogę chronić Cię duszą.
Mogę być Twoim cieniem, Twoim szeptem,
Twoją siłą, gdy zabraknie tchu.
A kiedy nadejdzie dzień, gdy Twoje serce przestanie bić ….
nie bój się. Ja tam będę. Czekam.
Z otwartymi ramionami. I wtedy już nic nas nie rozdzieli.
Do tego dnia, żyj. Kochaj. Śmiej się. Pamiętaj mnie,
ale nie pozwól, by smutek Cię zniszczył.
Bo ja jestem w Tobie. I Ty jesteś we mnie.
Na zawsze Twój,
Ten, który kocha bez końca.