Wczoraj
trawiąc zapewne sutą kolację,
z jutrem się ostro spierało wczoraj
i przedstawiało wciąż swoje racje.
Ty lekkomyślne jesteś i głupie
licząc, że nowe zawsze jest cacy.
Chcesz przez ocean płynąć w szalupie,
zamiast się zabrać do ciężkiej pracy
Myślisz wciąż zmieniać dobre na łatwe,
o czym donoszą gminni poeci.
Niszczysz tradycje, rozpuszczasz dziatwę
i produkujesz uparcie śmieci.
Jutro mu na to nie szczędząc bluzgów,
przesyła wiązkę spiętą kokardą,
że niby nie chce używać mózgu,
gdyż na nowości zerka z pogardą.
I że co napsuł za swoich czasów,
dziś o ból głowy wszystkich przyprawia.
Do beczki piwa dodał zakwasu,
a jutro musi wszystko naprawiać.
Dzisiaj przerwało tą zdań wymianę
mówiąc, że korzyść z niej raczej żadna.
Skończcie uparcie bić gorzką pianę,
przecież dyskusja jest niezasadna.
Wczoraj rzecz jasna narozrabiało,
gdy miało jeszcze jutro na imię.
Łez wytoczyło przy tym nie mało,
trzymając wielu w ostrym reżymie.
To jest paradoks nieodgadniony,
tu nie pomoże mądrość doktora,
bo gdy popatrzysz z odwrotnej strony,
to jutro szybko stanie się wczoraj.
Lecz na tą chwilę ja trzymam wodze
i z mych rozważań wniosek się rodzi.
Stwierdzam, ku świata wiecznej przestrodze.
Wczoraj się z jutrem nigdy nie zgodzi.