(nie)wypalone piece...
miejsce w którym nie ma kobiet nie słychać prawie nie widać
a jednak na rozdrożach można je napotkać
boginie opite deszczem pachnące igliwiem sośniny i ziemią
zajmujące się magią i mocą tajemną
gdzieś w Sokołowskiem w polskim Davos
a może w bliżach lub w dalach cieniem się objawiają
i z ruin podnoszą pobłądzenie
empuzy wierne były i są tej jedynej demonicznej Hekate owianej tajemnicą
jej powiernice kradły smolarzy w objęcia oplatały kapłanów
odczyniających czary przy stalowych retortach tam
gdzie miękki dotyk gałęzi bukowych odurzał
a pieszczota mchem po policzkach mrowiła aż po podbrzusze
trzy dni i trzy noce zachodziły wypały w uzdrowisku
przy czuwaniach kobiet nad życiem
a raz w roku wystygały piece i przychodził czas na krwawą ofiarę
i ucztę z rozkochanych przez służebnice Absolutu zadymionych mężczyzn
czy ostatnim widzeniem przed śmiercią były głębokie oczy bogini czy strach ich czerni
empuzy były są i będą w kotlinie i Górach Suchych
nie każdemu jest je dostrzec i nie wszyscy którzy ujrzą przeżyją